12 maja 2024r. Imieniny: Pankracego, Dominika, Domiceli
Gospodarz strony: Andrzej Dobrowolski     
 
 
 
 
   Starsze teksty
 
Arystofanes o demokracji roku 424 p.n.e.

http://www.czasgarwolina.pl Popularny slogan zachwalający życie w wielkich miastach mówi, że ich mieszkańcy mają szeroki dostęp do kultury, a przeciwieństwie do nas, w miasteczkach i wsiach. Czyżby? Czy w warszawskich teatrach możemy obejrzeć spektakle starożytnych greckich autorów - twórców teatru? Nie, zapewne dlatego, że chociaż są piękne to i krytyczne wobec demokracji. (Na szczęście w stolicy właśnie grany jest Szekspir i Dostojewski).

 Żeby dowiedzieć się, co tracimy zajrzyjmy na krótko do książki Olgi Śmiechowicz "Didaskalia do historii, teatr starożytnej Grecji i jego kontekst polityczny".

 Zanim Sokrates, Platon i Arystoteles stworzyli filozofię klasyczną przeciwstawiając się złu demokracji ateńskiej, przez dziesięciolecia krytykowali ją dramaturgowie wystawiający na scenach teatralnych dramaty i komedie krytykujące złe rządy ludu i nikczemność prowadzących go demagogów. Ajschylos, Eurypides i Arystofanes przygotowali grunt pod odkrycie pojęć wiecznej prawdy obiektywnej, niezależnej od woli ludu i od sterujących ludem sofistów-relatywistów.

                                                                                                                Andrzej Dobrowolski

 

Rycerze Arystofanesa

http://www.czasgarwolina.pl Wystawieni w 424 roku p.n.e. Rycerze są jedyną zachowaną w całości komedią skierowaną przeciwko konkretnemu politykowi, podręcznikowym przykładem tego, co Alan Sommersten chciałby zakwalifikować do nurtu "komedii demagogów".  Tekst Rycerzy zdaje się odzwierciedlać nastroje społeczne panujące wówczas w Atenach. Kleon niedawno wrócił ze zwycięskiej wyprawy na Sfakterię i stał się ulubieńcem całego miasta. Arystofanes natomiast znów postanowił go zaatakować. Ich wcześniejsze starcia wystraszyły jednak potencjalnych didaskaloi i ten spektakl musiał już wyreżyserować "własnoręcznie".  Co więcej, istnieją podejrzenia, że żaden z aktorów nie chciał zagrać postaci Kleona, Arystofanes został więc wykonawcą jednej z głównych ról. Na początku sztuki pojawia się odniesienie do twarzy Kleona, która była podobno tak straszna, że żaden z "maskorobów" nie chciał podjąć się jej wykonania. 

Nie bój się, nie jest zupełnie podobny.

Wszyscy wytwórcy masek byli w strachu

i nie zrobili tej maski. A jednak

Nasi widzowie są mądrzy - poznają.

 

 Czy faktycznie chodziło o jej fizyczny wygląd, czy raczej o konsekwencje podjęcia się takiej pracy, tego nie wiemy. Możliwe również, że "robienie maski" było dla Arystofanesa metaforą przygotowania roli.

 Komedię otwiera dialog dwóch niewolników. Na podstawie aluzji zawartych w ich wypowiedziach rozpoznajemy Demostenesa i Nikiasza. (Co warto zaznaczyć, Arystofanes, wspominając działania militarne na Pylos, ani razu nie odniósł się do Sofoklesa, który był wówczas jednym z dowódców). Obaj służą w domu Demosa - komediowej alegorii ateńskiego ludu, który jest przedstawiony jako skończony idiota; stary, ślepy i głuchy:

Wieśniak /.../ zjadacz

bobu, często gniewny, zwie się Lud z Pnyksu, ponure dziadzisko.

 

 Politycy narzekają na sytuację w domu, ponieważ ostatnio w łaski Demosa wkradł się Kleon, nowy niewolnik, który szybko podporządkował sobie resztę służby:

Gdy tylko poznał charakter starego

Plackiem padł przed nim ten skóropaflagon:

łasić się zaczął, oszukiwać, schlebiać

skrawkami skórek. I tak mówił: "Ludku,

kąpiel weź - jedną sprawę rozsądziłeś -

zjedz zupkę, przekąś, oto trzy obole.

Chcesz, to wieczerzę ci podam?" I chwyta

wszystko, co który z nas przyniósł dla pana,

daje jak swoje. I właśnie przedwczoraj

placek lakoński z Pylos wywalczyłem:

podkradł się chytrze łotr, porwał mi ciasto

i moją zdobycz sam podstawił panu.

Nas precz odpędza i nie da nikomu

usłużyć panu. Sam stoi z rzemieniem,

gdy pan je obiad i ... odgania mówców.

/.../ Już jawnie oczernia

nas, domowników. Dostajemy lanie,

a ten paflagon biega między nami,

straszy, domaga się, żąda łapówek.

"Widzicie - mówi - Hylas dostał w skórę

przeze mnie; jeśli nie dacie - zginiecie".

A więc dajemy.

/.../

On wszystko widzi. Jedną nogę trzyma

w Pylosie, drugą ma na Zgromadzeniu.

Tak się szeroko rozkraczył, że tyłek

trzyma nad samą Rozdziawią, a ręce

w Łapówkowicach ma, myśl w Złodziejowie.

 

 Kleon został nazwany swoim prawdziwym imieniem tylko raz. Użyte jako pseudonim Paflagon może być imieniem znaczącym, wyprowadzonym od greckiego paflazo - chełpić się, wygrażać, kipieć. Jeżeli jednak pójdziemy za zamysłem komediopisarza, że jest to imię niewolnika - to mogłoby ono odnosić się do miejsca jego pochodzenia. W tym przypadku byłaby to Paflagonia w Azji Mniejszej.

 Arystofanes nie bawi się w uprzejmości ani subtelne nawiązania. W swojej komedii pokazuje polityka jako ordynarnego prostaka, który do wszystkiego dochodzi krzykiem.  Obelgami obrzucają go nie tylko słudzy, Demostenes i Nikiasz, ale też chór rycerzy reprezentujący arystokrację:

Podły, bezwstydny krzykaczu, twojej bezczelności

pełna jest ziemia cała, pełne Zebranie Ludowe,

pełne urzędy i sądy, i kancelaria.

Ty błotomęcie, coś nam całe miasto

z bajorem zmieszał doszczętnie,

Tyś nam całe Ateny ogłuszył swym wrzaskiem

i z góry, ze skał, jak tuńczyki, łowisz podatki.

 

 Komedia staroattycka zawsze bardzo dynamicznie reagowała na bieżące wydarzenia, dlatego komediopisarz skupił się przede wszystkim na działaniach na Pylos i Sfakterii. Aluzje do nich pojawiają się w przestrzeni całego dramatu. Sceniczny Kleon, mówiąc o "zawłaszczonym" planie Demostenesa, otwarcie się przyznawał: "wodzów spod Pylos obrobię jak kurwa."Arystofanes zwrócił również uwagę na możliwe konsekwencje tamtych działań. Do zwyczaju należało zawieszanie tarcz pokonanych przeciwników na świątyni jako vota dziękczynne. Wieszano je jednak w formie "rozbrojonej", bez rzemiennych uchwytów, które umożliwiały ich trzymanie w trakcie walki. Komediopisarz zwrócił uwagę, że tarcze Spartan z Pylos zawieszono na Stoa Poikile razem z rzemieniami. W każdej chwili mogły zostać użyte i nie było to wynikiem opieszałości a, jak twierdził Arystofanes, przezorności Kleona:

Tarcze z Pylos? Świetny chwyt mi podsunąłeś!

Nie trzeba było, jeśli lud kochasz, umyślnie

na rzemiennych uchwytach owych tarcz zawieszać.

To jest podstęp o Ludu! Bo gdybyś ty zechciał

ukarać go - to nic by ci z tego nie wyszło.

Spójrz tylko, jak armia grabarzy jest przy nim,

i to młodych, a obok są sprzedawcy miodu,

handlarze serem - wszyscy zbiorą się do kupy,

tak, że gdybyś się zgniewał i szukał skorupki,

w nocy złapią za tarcze i szybko pobiegną,

by odciąć wszystkie dojścia na ... zbożowy rynek.

 

 Działania zbrojne na Pylos i Sfakterii były najważniejszymi punktami odniesienia. Jednak Arystofanes w tekście swojej komedii starał się przedstawić pełnię politycznych działań Kleona. Nawiązywał do jego finezyjnego tkania międzynarodowej polityki, na która składało się przede wszystkim: zastraszanie i wymuszanie łapówek, między innymi od korynckiej kolonii Potidaja, od której Kleon wziął pieniądze w zamian za korzystne dla miasta warunki kapitulacji. Sceniczny Kiełbaśnik wypomniał mu również łapówkę od mieszkańców Mityleny: miasto było członkiem Ateńskiego Związku Morskiego, jednak w 427 roku p.n.e. zbuntowało się przeciwko Atenom. Po stłumieniu rebelii Kleon wystąpił na zgromadzeniu ludowym z wnioskiem, by zabić wszystkich mężczyzn, a kobiety i dzieci sprzedać w niewolę. Do rozpatrzenia wniosku nigdy jednak nie doszło, ponieważ Kleon go wycofał - prawdopodobnie po otrzymaniu od mieszkańców Mityleny "sowitego argumentu". Kiełbaśnik wspominając o "zwąchaniu się ze Spartanami" oraz "kuciu w kuźni spraw naszych jeńców" insynuował również jakieś "nieoficjalne" układy Kleona z wrogiem (prawdopodobnie związane z jeńcami ze Sfakterii).

 Wszystkie te aktualne nawiązania ogniskowały się wokół głównego problemu bohaterów komedii: jak pozbyć się Kleona z domu Demosa. Korzystając z momentu, gdy ten pogrążony był we śnie, Demostenes i Nikiasz wykradli wyrocznię, której Kleon zawsze bardzo czujnie pilnował. [Fałszywe przepowiednie i dziś służą do sterowania ludem, np. do paraliżowania aktywnego oporu, bo rzekomo "sprawiedliwość w końcu i tak zwycięży" - przypis AD]. Okazuje się, że przepowiednia zawierała tajemnicę śmierci znienawidzonego Kleona. Mówiła tez wyraźnie o jego poprzednikach:

- handlarz pakuł to Eukrates, który wyrabiał powrozy.

- handlarz owiec to Lizykes, o którym wiemy jedynie, że po śmierci Peryklesa został drugim mężem Aspazji.

 Zgodnie z przepowiednią handlarza owcami pozbawił władzy handlarz skórami. Tego natomiast zgubi przedstawiciel najgorszego cechu: kiełbaśnik. I ten właśnie pojawił się na komediowej scenie. Demostenes nie wierzy w zbiegi okoliczności. To musi być właśnie ten kiełbaśnik. Niczym czarownica z Makbeta wieszczy zdezorientowanemu mężczyźnie bogactwo i świetlaną przyszłość. Jako władca całych Aten będzie mógł do woli "pieprzyć się w prytanejon". Pomaga mu stanąć na blacie straganu, z którego kandydat na następcę Kleona może ogarnąć wzrokiem całe ateńskie imperium. Demostenes przekonuje go, że tylko tak bezczelny drań jak on może stanąć na czele grodu Pallady. Nie jest ani dobry, ani piękny, zatem nadaje się idealnie:

Władza nad ludem nie dla uczonego,

nie dla człowieka dobrych obyczajów,

lecz dla nieuka bez czci./.../

Rób to, co i robisz -

patrosz i siekaj razem wszystkie sprawy,

i zawsze staraj się lud sobie zjednać,

kucharskim słówkiem smacznie podsładzając.

Wszystko masz w sobie, co ma mieć demagog:

głos przeraźliwy, kiepskie pochodzenie,

duszę handlarza, jak każdy polityk,

wróżbę pomyślną masz, Pytia ci sprzyja.

Włóż wieniec, wino zlej bóstwu Głupoty.

 

 W rywalizacji z Kleonem poprzeć go mają rycerze, chór symbolizujący arystokrację Aten. Jednak pośród jego potencjalnych sprzymierzeńców znajdą się nie tylko bogaci, którym obmierzło niskie pochodzenie i prostackie zachowanie syna Kleajnetosa; po jego stronie staną także ubodzy. Odwołując się do nich, Arystofanes sugeruje poważny problem; Kleon najprawdopodobniej zdobył ich poparcie poprzez zastraszenie.

 Osią każdej komedii była scena agonu. W tym utworze o zwycięstwie przesądzą: chamstwo, kradzieże i niskie pochodzenie. Przeciwko chórowi rycerzy Kleon wzywa na pomoc starców (którym za udział w obradach sądu podniósł wynagrodzenie do trzech oboli, są mu zatem coś winni). Kiełbaśnik i Demostenes zarzucają strategowi wynoszenie jedzenia z Prytanejonu. Wydaje się, że to typowo komediowe oskarżenie.  Możliwe jednak, że kryje się pod nim głęboki żal Arystofanesa. Perykles nigdy nie dostąpił zaszczytu spożywania posiłków w Prytanejonie; państwo fundowało je najwybitniejszym obywatelom. Był to największy honor i często łączył się z proedrią - przywilejem zasiadania w pierwszym rzędzie podczas przedstawień teatralnych). Kleon był pierwszym tak uhonorowanym politykiem (aczkolwiek niektórzy twierdzą, że nie zawdzięczał tego zwycięstwu na Sfakterii, a zabiegom swojego bogatego ojca). W odpowiedzi Kleon oskarżył Kiełbaśnika o tajne układy z wrogami: Persami i Beotami. (Beocja przed wojna prowadziła ożywioną wymianę handlową z Atenami, po rozpoczęciu działań wojennych stanęła jednak po stronie Sparty. Zachowała się informacja, że na początku 424 roku p.n.e. Demostenes i Hipokrates nawiązali kontakt z beockim stronnictwem demokratycznym, by nakłonić Beocję do przejścia na stronę Aten). Skoro Kiełbaśnik okazał się przyjacielem Demostenesa, Kleon mógł go posądzać o udział w tajnych pertraktacjach:

Więc ja natychmiast idę do rady

i wszystko powiem o was i o spisku,

z kim to się w nocy spotykacie w mieście,

że się zmawiacie z Medami i z królem

i z Beotami sery wyrabiacie.

 

 Kleon w swoich próbach zastraszenia przeciwników powoływał się nawet na sprawy tak dawne, jak zabicie Kylona w VII w p.n.e., o Kiełbaśnik żartobliwie zripostował, zarzucając mu, że jego dziadek służył w gwardii przybocznej Hippiasza. (Zabieg ten możemy przyrównać do współczesnego "wyciągania" z życiorysów dziadków służących w Wehrmachcie).

 Wreszcie Kiełbaśnik zwraca się do Demosa i wyrzuca mu, że nie docenia szczerości i prawości jego uczuć:

Z dawna cię kocham, chcę co robić dobrze,

jak wielu innych, i pięknych, i dobrych,

lecz nie możemy dopchać się przez niego.

A ty, jak chłopcy, co się dają kochać,

nie chcesz przyjmować tych pięknych i dobrych,

ale ulegasz wyrabiaczom lampek -

szewcom, rymarzom i handlarzom skórą.

 

 Pierwsza kwestia to przyrównanie polityka do "kochanka ludu". Już wcześniej w tekście znajdowały się odniesienia do Kleona, który omotał Ateńczyków swoimi pocałunkami. Demos zostaje więc przedstawiony jako najzwyklejsza ladacznica, która puszcza się z byle kim. Arystofanes dwukrotnie powtarza, że nie zadaje się z pięknymi i dobrymi (kalos, kagatos). Wśród tych, których Demos obdarzył swoimi względami, nie znajdziemy nikogo z arystokracji, tylko wytwórców lampek oliwnych, szewców i rymarzy. Ten po kawalkadzie argumentów i oskarżeń nie potrafi samodzielnie zadecydować, którego absztyfikanta dla siebie wybrać. Postanawia więc udać się na Pnyks, by tam ocenić swoich zalotników.

 Komedia Rycerze to nie tylko atak na Kleona, ale tez wyśmianie jego wyborców - Ateńczyków i ich naiwnej, niedojrzałej demokracji. Nie dość, że poddają się manipulacjom nieuczciwych polityków, to jeszcze każdy z nich zdaje się być rozsądny - podczas rozmów w domowym zaciszu. Jednak podczas publicznych zebrań ludzie głupieją; zupełnie inaczej przemawiają, inne podejmują decyzje - często sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Zarówno Kleon jak i Kiełbaśnik szybko się orientują, że aby zdobyć przychylność Demosa, trzeba mu obiecać wszystko, spełnieni każdej fanaberii, bez racjonalnej wyceny i jakiejkolwiek pewności, czy obietnicy da się dotrzymać. Kleon, zachwalając swoje rządy, przypisuje sobie wszystkie działania dla dobra ludu. Ściągał podatki, wyłudzał haracze. Sprawił dzięki temu, że miasto się wzbogaciło. Domagając się pamięci o swoich zasługach, odważył się nawet wywyższyć swoją sztukę dowodzenia ponad umiejętności Temistoklesa, zwycięscy spod Salaminy. Nie wiemy, jak na te przechwałki zareagowała ateńska publiczność. Można jednak odnieść wrażenie, że komediopisarz, pokazując hybris Kleona, dotknął jednak pewnej czułej dla Ateńczyków granicy. Już w Acharnejczykach opisywał ludzi, którym wojna opłacała się ze względów finansowych. http://www.czasgarwolina.plZdemaskował Kleona, który wiedział, że kiedy cała awantura się skończy, ludzie powrócą na wieś, do swoich domów. Zobaczą zniszczenia, podliczą straty i zdadzą sobie sprawę, ile to wszystko naprawdę ich kosztowało. Zaczną szukać winnych i pierwszą osobą, w której stronie spojrzą, będzie właśnie Kleon. Najprawdopodobniej właśnie dlatego póki mógł, starał się kontynuować wojnę.

 Kiedy kończy się tekst parabazy, na scenę wraca Kiełbaśnik (nazwany w oryginalnym tekście Nikobulosem - Pogromcą Rady). Opowiada chórowi i publiczności, jak udało mu się pokonać Kleona, który wrzaskiem o wykrytym spisku skupił na sobie cała uwagę obradujących. Widząc, że sytuacja jest poważna, modlił się szybko do swoich patronów, bóstw: Bezwstydu, Kłamstwa, Głupoty, Draństwa oraz Bezczelności, i rusza przed oblicze Rady, przekrzykując Kleona informacją, że potaniały szprotki! Arystofanes dość bezceremonialnie przedstawił głupotę członków Rady, zajmujących się sprawami błahymi i słuchając tych, którzy najgłośniej krzyczą. Kleon wywlekany przez scytyjskich łuczników stara się jeszcze zwrócić na siebie uwagę, wrzeszczy o posłańcu ze Sparty, że jest jeszcze szansa na pokój ... , ale kogo to obchodzi, skoro potaniały szprotki. Kiełbaśnik, widząc, że posiedzenie się kończy wybiega szybko na Agorę. Wykupuje całą kolendrę, wszystkie pory i rozdaje członkom Rady, czym jeszcze bardziej zyskuje sobie przychylność:

calutką Radę kupiłem sobie porem za

obola

 

 Kiełbaśnik jest w tej komedii nie tym, który mówi (jest to zadanie Kleona), a tym, który robi. Okazuje dbałość o lud ateński, wcześniej podsuwał mu poduszkę, kupił nowe buty i dał chiton z rękawami. Demos przyjmował to wszystko z wdzięcznością. chwaląc go, że na takie formy dogodzenia obywatelom nie wpadł nawet sam Temistokles. A przecież jedyne, co zrobił Kiełbaśnik, to posunął ludowi poduszkę, by bohater spod Salaminy nie siedział na twardych, zimnych kamieniach. To wystarczyło. Demos, ujęty jego Dobrocią, jest gotów przypisać mu pochodzenie od samych tyranobójców: Harmodiosa i Aristogejtona. Kleon natomiast nie może uwierzyć w swoją przegraną. Kiełbaśnik nie dokonał przecież niczego spektakularnego  ... podczas gdy on dostarczył Atenom "Spartańskie kurczęta z Pylos". Był to świetny moment, by wyrzucić Kleonowi jego brak zainteresowania, w jakich warunkach muszą żyć ludzie od początków wojny. Uciekinierzy zamieszkali w "beczułkach, gniazdach sępich, wieżyczkach". W Kleonie nie ma dla nich litości. Zawsze przepędzał wszystkie poselstwa niosące pokój.

 Demos jest zachwycony Kiełbaśnikiem. Twierdzi wręcz, że Ateny nie są godne takiego przywódcy. Następuje więc koniec rządów Kleona. Demos prosi go o zwrot pierścienia - symbolu zaufania pana do sługi. Kiedy go ogląda, nie wierzy; zamianie uległa pieczęć w miejscu gołąbka w kapuście, tłustego i wypieczonego, znajduje się mewa - potoczny symbol żarłoczności. Jaki jest zatem wymarzony przywódca Aten? Kształcony w rzeźniach, świetny w kradzieżach i sprzedawaniu własnego ciała. W podobnym tonie utrzymany jest fragment komedii Poleis autorstwa Eupolisa:

takich których onegdaj nie wybralibyście

nawet do uczt dozoru, czynicie wodzami.

Miasto, miasto masz więcej szczęścia niż rozumu.

 

 Rycerze atakujący czołowego polityka Aten otrzymali pierwszą nagrodę Wielkich Dionizjów. Natomiast kilkanaście dni później lud ateński ponownie przekazał mu "cugle Pnyksu", wybierając go na stratega. Teatr był zatem dla Ateńczyków medium niezwykle ważnym, ale przy tym niezbyt "wnioskogennym". Arystofanes faktycznie, jako cierpliwy nauczyciel swojego ludu, ponownie musiał się zająć zgubnymi skutkami elekcji Kleona. W następnym roku na Wielkich Dionizjach wystawił Chmury. W obecności wszystkich; obcych i swoich, sprzymierzeńców i mieszkańców attyckich demów - strofował Ateńczyków za podejmowane przez nich decyzje. Podczas parabazy chór chmur skarży się, że choć zawsze sprzyja i służy dobrą radą, mieszkańcy grodu Pallady w ogóle ich nie słuchają:

Gdy wybraliście wodzem obrzydłego bogom

garbarza paflagona, tośmy brwi zmarszczyły,

rzuciłyśmy z wściekłością grom i błyskawice.

Księżyc zgubił swą drogę, słońce przykręciło

knot w swojej jasnej lampie, wciągnęło do środka.

Święcić nie będzie - rzekło- jeśli wodzem Kleon.

 

 Parę dni po wyborach miało miejsce zaćmienie Słońca. Ci, którzy uznali je za znak od rozgniewanych bogów, mogli jeszcze mocniej utwierdzić się w tym przekonaniu dzięki trzęsieniu ziemi, które nastąpiło niedługo po pierwszym objawie boskiej dezaprobaty. (Również przed pierwszymi wyborami, w wyniku których Kleon został strategiem, odnotowano zaćmienie księżyca. Jednak po "ukradzionym" zwycięstwie na Pylos było raczej pewne, kto zostanie wybrany na następną kadencję.) W takich okolicznościach chmury mogły jedynie "załamywać ręce":

Mówią, że w tym mieście

złe rady zwyciężają. Oby dały bogi

by wasze błędy zawsze na dobre wam wyszły.

 

 Pytanie, czy Arystofanes większą winą powinien obarczać Kleona, czy też samych Ateńczyków, którzy jak bezrozumne stado podążali za głośno szczekającym demagogiem. Skoro jego elekcja na stratega nie okazała się jednorazowym, krótkotrwałym zauroczeniem, komediopisarz musiał się zacząć zastanawiać, gdzie leży przyczyna, że Ateńczycy rok w rok wybierają na swego przywódcę osobę najmniej odpowiednią do sprawowania takiego urzędu. O elektoracie Kleona opowiada wystawiona w 422 p.n.e. komedia Osy. Konflikt pokoleń, między ojcem i synem został oparty miedzy innymi na różnicy w poglądach politycznych. Filokleon, ojciec Bdelykleona, jest zagorzałym entuzjastą polityki Kleona. Arystofanes jednoznacznie identyfikuje podstawy tej politycznej sympatii. Kleon podniósł wynagrodzenie sędziów do trzech oboli. Filokleon miał ogromne szczęście. Jego syn był bogaty i mógł utrzymywać swojego ojca. Jednak dla wielu osób starszych, "emerytów spod Maratonu", uczestnictwo w obradach sądu było jedyną możliwością zarobku, by nie być ciężarem dla rodziny. Działania Kleona nie były powodowane altruizmem. Oczekiwał lojalności - przypominając sędziom, komu zawdzięczają zarobione pieniądze, wpływał na treść wydawanych wyroków. /.../

 Arystofanes nie potrafił się pogodzić z ich decyzjami i wpływem, jaki mają na życie całej społeczności. 

Olga Śmiechowicz

.http://www.czasgarwolina.pl

 Ilustracje z Internetu.

opr.AD